Ostatnie
duże zawody w roku zamykają mój sezon startowy. Czas więc na
podsumowanie tego, co było, co zdarzyło się w tym roku oraz celów
na 2015 r. I wytyczenie drogi, która ma do tego doprowadzić.
Początek
tegorocznego zimowo-wiosennego sezonu wiązał się ze stosunkowo
krótką pracą nad treningami jakościowymi. Trwało to zaledwie
około dwóch miesięcy, a resztę stanowiły wybiegania. Zaowocowało
to dość niespodziewanie wiosennymi życiówkami na 10 km, w
półmaratonie i maratonie. Na wiosnę i wczesnym latem było dużo
biegania w zawodach – praktycznie wszystkich w okolicy. O ile na
początku sprawiało mi to przyjemność, to później nastąpił
przesyt. Często kolidowało to z planem treningowym, a bieganie
kolejnego półmaratonu w tempie maratońskim było po prostu nudne.
Meta Bydgoszcz na start 2014 r. |
Niestety
górskie przygody ultra bezpośrednio odbiły sie na moim
przygotowaniu do jesieni. Nie odzyskałem już świeżości, nie
potrafiłem się zregenerować (pesel też robi swoje :-)).
zrezygnowałem z wszelkich zawodów i wystartowałem tylko w
maratonie w Berlinie. Podziwiałem stolicę Niemiec, nie walcząc o
jakikolwiek wynik.
Teraz
nadszedł czas na zaplanowanie przyszłego sezonu.Wyciągając
wnioski z tego roku będzie zdecydowanie mniej zawodów oraz w ogóle
nie będzie ultra. Wisienkami na torcie będzie maraton na wiosnę i
jesień. Sprawdzianami formy na pewno będą Półmaraton Warszawski i bydgoska 10-tka Bydgoszcz na start.
Wspólnie
z Maciejem ułożyliśmy już plan treningowy na najbliższe
tygodnie. Wpadłem już w rytm regularnego biegania, na razie
treningi "wchodzą", co daje mi dużo radości i
zadowolenia. Najwięcej frajdy dają mi biegi progowe i cross.
Większą wagę przykładam też do regeneracji – kąpiele
solankowe, masaż (przy wydatnej pomocy Kasi), odpoczynek, dieta.
W
2015 r. każdy start będzie miał swój cel. Będzie walką o wynik,
życiówkę lub też będzie częścią planu treningowego. Nie ma
miejsca na zawody, które trzeba tylko ukończyć, przebiec. Musi być
ból, cierpienie, a na końcu zwycięstwo. Pomagać będzie mi w tym
fragment autobiografii Mo Farah (prawie dokładny cytat):
W
bieganiu chodzi o zmuszenie organizmu do dodatkowego wysiłku. Do
pójścia o krok dalej. Aby zacząć wygrywać trzeba wyjść daleko
poza strefę komfortu. To nie takie łatwe. Wszystko sprowadza się
do wysiłku. Wychodząc na ostatnią prostą muszę sięgnąć do
najgłębszych pokładów energii. W tym momencie ból jest
przytłaczający. Nogi ? Właściwie ich nie czuję. Myślę tylko o
tym, żeby nie wypaść z rytmu. Dalej, dalej. Nie zatrzymuj się.
Wytrzymaj jeszcze kilka minut. Potem ból minie. Trenuje się tak,
żeby być przygotowanym na Wielki Ból.
A
to cele na 2015 r., chyba, że będzie lepiej:
21,097
km – 1:24:50
10
km– 38:30,00
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz