piątek, 12 września 2014

Triathlon w Borównie 2014 okiem organizatorów.





Spokój przed zawodami!?
Niestety ciężko go znaleźć zarówno zawodnikom jak i organizatorom.
Czyli parę słów o zawodach, tym razem triathlonowych w Borównie, od kuchni.
Stres zaczyna się zazwyczaj około tygodnia przed, kiedy to nagle okazuje się, że medale mogą nie dojechać na czas, a numery startowe dopiero się drukują. Jak to wszystko ogarnąć i znaleźć wyjście z sytuacji bez wyjścia!? To pytanie przy organizacji tak dużych zawodów zadawane jest praktycznie codziennie. Jednak wszyscy staja na głowie by dopiąć każdy szczegół.
Mistrzostwa Polski na dystansie długim w Borównie są jednymi z najstarszych w Polsce. Wszystko zaczęło się 7 lat temu, kiedy to startowało niespełna 50 osób a przy organizacji imprezy pomagała cała rodzina. 7 lat później startujących jest 10 razy więcej, a do pomocy oprócz rodziny zaangażowano również przyjaciół, wolontariuszy z UKW, policję, Straż Miejską, Ochotniczą Straż Pożarną i wielu innych. Bez ich wsparcia nie można by było nawet marzyć o przeprowadzeniu tak wielkiego projektu. Co prawda każdy odpowiedzialny jest za wybraną część wyścigu ale przy niedociągnięciu jednej sprawy cała impreza może stanąć pod znakiem zapytania. Dlatego duże podziękowania należą sie osobom, które dopilnowują spraw, przy których nie mogło być ani Roberta Stępniaka ani Zbigniewa Grzesia – głównych pomysłodawców zawodów. Organizatorzy podczas tych paru dni żyją w innym wymiarze, śpią po parę godzin dopinając ostatnie sprawy, które zdają sie nie mieć końca. Telefon nie milknie, a zawodnicy powoli zaczynają się pojawiać na odprawie. Jeszcze najważniejsze pytania dotyczące zawodów i....już nie ma odwrotu... machina ruszyła. Całe to zamieszanie po to, by wypuścić Cię drogi Zawodniku na starcie do wody, bezpiecznie towarzyszyć Ci przez te parę lub kilkanaście godzin i przywitać Cię na mecie.