poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Spływ Brdą trochę inaczej;)

Nietypowo swój pierwszy post zaczynamy od pływania. Na temat wpływu tej dyscypliny sportu na biegacza usłyszycie od nas pewnie jeszcze nie raz ale tym razem zapraszamy do relacji I wyścigu zawodów pływackich na Brdzie w Bydgoszczy.


 
 Kiedy nie biegamy....to pływamy.....
Tak powstał pomysł uczestnictwa w tego typu zawodach.
Treningi na basenie uskutecznialiśmy już od wiosny, na wody otwarte przerzuciliśmy się dopiero baaaardzo ciepłym latem. Chociaż temperatura "nieco" różniła się z tą basenową dzielnie w godzinach późno wieczornych dawaliśmy nura do okolicznego jeziora borówiańskiego.
Do momentu aż przyszedł 15.08.2014
Centrum miasta, pogoda znośna, ludzi tłum i pierwsze co rzuca nam się w oczy to grupa pływaków rozgrzewająca się do startu.
Lekki stresik wskoczył na poziom wyżej i założenie, że robimy to dla funu poszło w las ....machina poddenerwowania startowego ruszyła!!
Nasz start miał się zacząć koło opery, musieliśmy pokonać odcinek
mostek zakochanych->opera->śluza->przystań->meta. Z brzegu wydaje się całkiem niedaleko baaa nawet jednogłośnie stwierdziliśmy, że to będzie drobny spacerek....Niestety patrząc na wyścig, który odbywał się przed naszym, na dystansie 1600m  i widząc coraz to wolniej płynących ludzi, szybko zmieniliśmy zdanie.
Godzina 15:50 czas się przebierać
Godzina 16:00 czas stanąć na brzegu. Słyszymy ostatnie wskazówki komentatora, ostatnie zagrzewania do walki.
Bez większej trudności wskakujemy do zimnej wody i płyniemy pod mostek by ustawić się do startu. 5min w miejscu dryfując na powierzchni wody czekamy na wystrzał.
10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1....START
I ruszyli.... Pierwsze co poczuliśmy to czyjś łokieć na twarzy, kolano na żebrach i inne atrakcje...
Po 200m zrobiło się trochę jakby luźniej ale nie na tyle by czuć swobodę pływania na wodach otwartych. Ciągła kontrola kierunku i odpychanie się od innych zawodników sprawiła, że dystans 650m wydawał się 2x dłuższy.
Po 14 min udało mi się wydostać na brzeg co nie było takie oczywiste, schodek, na który trzeba było stanąć był śliski jak lód od pokrywających go glonów później medal na szyję i uścisk dłoni prezydenta Bydgoszczy. Zmęczona, szczęśliwa czekam na Macieja, który wyłania się powoli z wody z lekkim grymasem na twarzy. 2 głębsze wdechy i pojawia się uśmiech, który tego dnia nie schodził nam już z twarzy.
Kolejny cel osiągnięty....idziemy gonić następny!!!!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz